Zmuszanie dzieci w wieku szkolnym do „maskowania się” w celu zdobycia wykształcenia jest formą toksycznego chemicznego „gazowania”, które skutkuje u wielu z nich poważnymi problemami zdrowotnymi – w tym chorobami fizycznymi, psychicznymi i emocjonalnymi.
Nowe badanie opublikowane w Journal of the American Medical Association (JAMA) wykazało, że niemieckie dzieci w wieku szkolnym, które są zmuszone nosić maseczkę przez cały dzień, wdychają co najmniej 300 procent więcej CO2 niż jest to prawnie dozwolone, przez co narażone są na poważne ryzyko niedotlenienia.
Dzieci noszące maseczkę, które zostały ocenione w ramach badania, zgłaszały drażliwość, bóle głowy i „niechęć do chodzenia do szkoły”, co „można rozumieć jako konsekwencje podwyższonego poziomu dwutlenku węgla we wdychanym powietrzu” – wyjaśnia artykuł.
„Objętość martwej przestrzeni masek… szybko zbiera wydychany dwutlenek węgla po krótkim czasie”, podkreśla dalej artykuł, zauważając, że „upośledzenia przypisywane hiperkapnii” są końcowym wynikiem nakazów maseczkowych – hiperkapnia występuje wtedy, gdy gromadzi się zbyt dużo CO2 w krwiobiegu.
Należy zauważyć, że do celów naukowych uczniowie musieli nosić serię maseczek tylko przez 15 minut na raz. W prawdziwym życiu, oczywiście, oczekuje się od nich noszenia maseczki przez wiele godzin przez cały dzień szkolny.
Naukowcy przyjrzeli się maskom KN95 i maseczkom chirurgicznym, aby zobaczyć, w jaki sposób wpływają one na 45 zdrowych dzieci w wieku 6-17 lat mieszkających w południowo-zachodnich Niemczech. Pomieszczenie, w którym były oceniane, było „kilkakrotnie dobrze wentylowane” dla każdego eksperymentu, aby zapewnić, że zawartość CO2 w powietrzu jest utrzymywana poniżej 0,1% objętości.
Pierwszy trzyminutowy pomiar mierzył „podstawowe” niemaskowane poziomy CO2, po czym następował kolejny trzyminutowy odstęp, który dotyczył „wdychanego i wydychanego wspólnego powietrza”.
Niemieckie prawo zabrania zawartości CO2 powyżej 0,2% lub 2000 ppm (części na milion) w zamkniętym pomieszczeniu zajmowanym przez dzieci. Jednak dzieci, które zmierzyły się z najniższym poziomem CO2 spowodowanym noszeniem maseczek, odnotowały trzykrotność tej ilości.
W jednym przypadku siedmiolatek zmierzył pod maską 25 000 ppm, co pokazuje, że osłony twarzy w rzeczywistości pozbawiają użytkownika tlenu. To z kolei może prowadzić do uszkodzenia mózgu i innych problemów zdrowotnych.
Naukowcy obawiają się, że zgłaszanie faktów sprawi, że inni będą nazywać ich „antymaseczkowcami”
Kilku autorów badania obawia się, że zgłaszanie ich wyników sprawi, że staną się wyrzutkami w środowisku naukowym. Na przykład epidemiolog z Johns Hopkins University (JHU) Stefan Baral zapytał koleżankę epidemiolog Tracy Hoeg, czy udostępnienie tych informacji „sprawia, że jestem antymaseczkowcem?”
Hoeg odpowiedziała, że jej zdaniem wyniki badania niekoniecznie implikują wysoki poziom CO2 jako przyczynę szkód zdrowotnych, ponieważ badanie nie obejmowało porównawczej „niezamaskowanej grupy wyjściowej według wieku”.
Jak na ironię, fakt, że skutki noszenia maseczek przez dzieci nigdy nie były oceniane w porównaniu z tym, że dzieci nie nosiły maseczki przed wprowadzeniem nakazu, po prostu pokazuje, że nakazy maseczek są od początku fałszywe i nie mają podstaw w prawdziwej nauce.
„Rok później i nikt nie wykazał, że proszenie dzieci o noszenie masek działa!” napisał na Twitterze Vinay Prasad, epidemiolog z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco, który pomógł współautorem artykułu.
„US CDC zaleca maskowanie [dzieci w wieku] od 2 lat do 5 lat – muszą przeprowadzić próbę, aby to udowodnić. Założę się, że się nie powiedzie” – dodał Prasad.
Nawiasem mówiąc, niemiecki sędzia już orzekł, że mandaty na maskę (za jej brak) są nielegalne. Dlaczego więc ta cała szarada nadal ma miejsce, zarówno w Niemczech, jak i tutaj, w Polsce?
Linki:
Czytaj też...
Dane VAERS: 72% wszystkich zgłoszonych śmierci po szczepionkach przypisuje się zastrzykom na Covid-19
Jeszcze raz o wirusowej ściemie, czyli wiara w krasnoludki
Obrazowanie termograficzne czyli skrzepy krwi u bezobjawowych zaszczepionych